Festiwal Muzyki Alternatywnej MUZYKA KOŃCA ŚWIATA IV

29 kwietnia 2005 (piątek) godz. 19.00
Kościół św. Jana
Gdańsk, ul. Swiętojańska 50

Karty wstępu:
Studenci 15 PLN Pozostali 20 PLN

Wystąpią:

HATI (Polska)
JOB KARMA (Polska)
SIEBEN (W.Brytania)
NOISE-MAKER’S FIFES (Belgia)

 

HATI (Toruń)

 

Hati to projekt muzyczny bazujący na brzmieniu instrumentów akustycznych – tradycyjnych, zbudowanych przez nas samych i odzyskanych ze złomowiska – oraz urządzeń elektronicznych. Muzykę Hati cechują przede wszystkim: zwrócenie szczególnej uwagi na barwę dźwiękową i rytm, minimalizm form oraz transowość.

 

Istotą naszej muzyki jest nieustanne działanie. Poszukujemy własnej tożsamości z przekonaniem, że najbardziej odpowiednia w tej drodze jest integracja pewnych pozytywnych wzorów istniejących w wymiarze czasowym i przestrzennym. Szukamy muzyki uniwersalnej. Wierzymy, że samo tworzenie jest nie tylko terapią, możliwością swobodnego działania czy też oddziaływania na innych, ale bardzo dobrym polem do rozwoju zmysłu intuicji. Tworzenie muzyki może służyć budowaniu większej świadomości. Muzyka jest otwarta na świat…

Projekt nasz łączy w sobie zainteresowania m.in. współczesną muzyką akustyczną oraz etniczną (rytualną, medytacyjną) z różnych stron świata. Na realizację jedynej i świadomej drogi poszukiwań zdecydowaliśmy się w 2001 roku, opierając się na wieloletnich doświadczeniach z muzyką rockową i elektroniczną.

 

JOB KARMA (Wrocław)

JOB KARMA – to audiowizualna formacja z Wrocławia. Większości miłośników krajowej sceny awangardowej elektroniki nie trzeba przedstawiać tej marki. Dotychczas zespół zrealizował kilka pełnowymiarowych wydawnictw, wśród nich Cycles Per Second, Newson i Ebola. Każdy kolejny album JOB KARMA był doskonale przyjęty tutaj i za granicą. Generowany przez duo JOB KARMA ambient neo industrial, oscyluje wokół uciążliwych w percepcji częstotliwości i rażących sonicznych rejestrów. Ich twórczość nieustannie optuje od brzmień radykalnych ku formom bardziej przystępnym.. Maciek Frett i Aureliusz Pisarzewski, wraz z Arkiem Bagińskim – twórcą większości materiałów wizualnych grupy, są bardzo aktywni w propagowaniu światowej sceny industrialnej w Polsce. W tym roku organizują kolejny IV międzynarodowy Wrocław Industrial Festival. Koncerty JOB KARMA to multimedialne spektakle muzyki sprzężonej z obrazami video i specjalną scenografią. Wśród wielu idei zawartych w ich niezwykłych performance-ach ważne miejsce zajmuje ukazanie relacji człowiek-maszyna i człowiek-sacrum.

 

Zespół ma na koncie specjalne wystąpienia, zarówno w elektrociepłowniach jak i w zabytkowych kościołach. Oprócz zwolenników mrocznej muzyki mechanicznej występy grupy przyciągają również fanów wyrafinowanej, nowej elektroniki. Bez wątpienia, każdy live JOB KARMA jest rodzajem synestezyjnego doświadczenia.

 

 

SIEBEN (W.Brytania)
SIEBEN – czyli Matt Howden – multi instrumentalista, wokalista i przede wszystkim wybitnie utalentowany skrzypek solo. Howden jest niezwykle charakterystyczną postacią sceny neofolkowej. Od wielu lat gra na skrzypcach w składzie absolutnego klasyka gatunku – Sol Invictus, brał udział w nagrywaniu niezliczonej liczby płyt z kręgu neofolk i okolic (m.in. Current 93,Spiritual Front, Shock Headed Peters, Hekate). Nagrał wiele albumów autorskich jako Sieben, Pigsix 4, Stiki, pod własnym nazwiskiem i w duecie z Tony Wakeford-em (Sol Invictus) jako HaWthorn.

Matt Howden największy nacisk kładzie jednak na projekt Sieben w którym w pełni wykorzystuje swoje ogromne możliwości i realizuje muzyczne idee, nie ulegając wpływom innych muzyków i producentów. O jego niewątpliwym talencie i scenicznej charyzmie mogli się przekonać widzowie ostatniej edycji Wrocławskiego Festiwalu Industrialnego w listopadzie 2004, kiedy to show SIEBEN został przez krytykę okrzyknięty największym wydarzeniem festiwalu, zaś rozentuzjazmowana publiczność długo nie pozwalała artyście zejść ze sceny.
Dla fanów Current 93, Sol Invictus czy nawet Dead Can Dance absolutny mus!

 

Poniżej recenzja ostatniej płyty Sieben „Sex And Wildflower”

Właśnie z idei narodziło się najnowsze dziecko Brytyjczyka „Sex and Wildflowers”. Matt Howden pragnął skomponować materiał tak, aby móc odtwarzać go na koncertach samemu; tylko przy użyciu głosu, skrzypiec i pedałów służących do zapętlenia dźwięku i nakładania efektów. Pragnął aby widzowie koncertu mogli przyjrzeć się jak powstaje utwór, jak kolejne jego warstwy są nagrywane przed wykonaniem utworu, a potem zapętlone, jak nakładają się na siebie i układają w kompozycję znaną z albumu. Zdecydował też, że tym razem sam jeden nagra i wyprodukuje płytę, aby charakteryzowała się jak największą spójnością. Można by się właściwie spodziewać, że nagrana z takimi ograniczeniami płyta będzie uboga; nic bardziej błędnego.

Porównując „Sex….” z poprzednimi wydawnictwami Sieben od razu słychać co się zmieniło, jakich instrumentów Matt Howden tym razem nie wziął do ręki: brakuje gitary akustycznej, trąbki, pianina, syntezatorów, znacznie mniej jest perkusji, prawie zniknął tak ważny do tej pory bas. Powstaje pytanie cóż więc zostało? Odpowiedź brzmi: praktycznie tylko skrzypce. Tyle tylko, że skrzypce w ręku Howdena-muzyka stają się niewyobrażalnie wręcz wszechstronnym instrumentem, a Howden-producent zapewnia, że na płycie usłyszymy nie jednego muzyka, ale całą orkiestrę, gdyż w większości utworów nakłada się na siebie kilka-kilkanaście linii melodycznych. Mnogość efektów sprawia, że odnajdujemy instrument Howdena w dźwiękach, które kojarzą nam się ze wszystkim, tylko nie ze skrzypcami. Tak więc mamy tu wyczarowany smyczkiem dźwięk syntezatora, mamy i zupełnie naturalne brzmienie instrumentu czy nawet całego kwartetu. Odnajdujemy staccato zastępujące pianino lub udające gitarę akustyczną, zdarz a się nawet granie akordami! Basowe pomruki nadają muzyce rytm, czasem tylko wspomagany prawdziwą gitarą basową a wibrujący dźwięk smyczka wyczarowuje niemalże ambientowe przestrzenie. Czy muszę dodawać, że tam gdzie potrzeba delikatnej perkusji, Matt wybija rytm na pudle rezonansowym? Na płycie Sieben można jednak odnaleźć jeszcze jedno rozwiązanie, które po prostu zwala z nóg; dźwięk skrzypiec z nałożonymi nań gitarowymi przesterami. Pomysł prosty, a dający wspaniały efekt, którego chyba nigdzie jeszcze nie mieliśmy okazji usłyszeć. Howden odważnie wykorzystuje ten pomysł grając nie tylko smyczkiem, ale także palcami, a nawet przesterowanymi akordami; efekt po prostu nie do opisania. Słowem ; więcej chyba z tego instrumentu wycisnąć się nie da. „Sex…” jest płytą przesyconą pięknymi, spokojnymi dźwiękami, utrzymaną w dość przygnębiającym, refleksyjnym nastroju, choć miejscami robi się szybciej, głośniej i wścieklej. Czasem utwór zaczyna się powoli, aby rozkręcić się w transową, szaloną burzę dźwięków. Część utworów wspomagana jest marszowymi bębnami, w paru kawałkach wybijającymi dość szaleńczy rytm. Wtedy dopiero, w towarzyszących im karkołomnych, skomplikowanych partiach skrzypiec, w pełni objawia się muzyczny geniusz Matta Howdena. Te utwory, w których czasem już nie sposób wyłowić, ile linii skrzypiec nakłada się na siebie, to najlepsze momenty wydawnictwa . Także wolniejsze partie płyty pełne są smaczków, które wciąż odkrywamy, nawet słuchając płyty po raz kolejny. Sposób śpiewania Matta budzi dość odległe skojarzenia z poezją śpiewaną czy klasyczną balladą, trochę przypomina Brendana Perry z Dead Can Dance. Trzeba stwierdzić, że Howden dysponuje ładnym, czystym głosem i także w tej dziedzinie nie można mu niczego zarzucić. Muzyka, jaką znajdziemy na „Sex…” jest trudna do zdefiniowania ; nawet tak obszerne pojęcie jak neofolk wydaje się tutaj niezbyt pasować, gdyż więcej tu wpływu tradycyjnego folku niż jego dzisiejszej odmiany. W muzyce odnaleźć można także wpływy klasycznej muzyki smyczkowej, ballady, industrialu, czy muzyki spod znaku 4AD; bardzo jednak odległe. Artysta chciał chyba po prostu stworzyć coś pięknego i równocześnie prawie zupełnie oderwanego od kierunków dzisiejszej muzyki. I udało mu się – powiem szczerze, że nigdy nie słyszałem nic podobnego do tego, co proponuje Sieben. Zespół wyróżnia się znacznie nawet na tle mocno przecież nowatorskiej i awangardowej sceny neofolkowej/neoklasycznej, nie mówiąc o innych, mniej hermetycznych kręgach muzycznych. W dzisiejszych czasach taka oryginalność to nie lada wyczyn. Co więcej, Matt Howden osiągnął to nie popadając w radykalny awangardyzm, używając raczej tradycyjnych środków, dzięki czemu płyty słucha się po prostu przyjemnie. Polecam z całego serca każdemu, kogo nuży już papka serwowana nam przez niby-alternatywne zespoły. Dla każdego, kto poszukuje świeżych, szczerych i pięknych dźwięków. (text: Piotr Kuskowski PRO_ROCK #16)

 

NOISE-MAKER’S FIFES (Belgia)
Performance: „Imprackage”

Muzyka: Geert Feytons i Marc Wroblewski
Choreografia: Stella Spitaleri
Improwizacja: goście i elastyczni członkowie zespołu

 

INMF jest audio-wizualnym kolektywem muzycznym mającym swą stałą siedzibę w Brukseli. Ich muzyka tworzona jest za pomocą różnorodnych, własnoręcznie wykonanych instrumentów w kombinacji z elektroniczną manipulacją, efektami i samplowymi nagraniami naturalnych dźwięków pochodzących ze środowiska. Do budowy instrumentów oraz autonomicznie funkcjonujących rzeźb dźwiękowych i instalacji używają takich materiałów jak: kable, kawałki przetworzonego metalu, szkła i drewna, kamieni, a nawet płynów.

 

Prace video Noise-Makre’s Fifes są zdeterminowane przez chęć wizualnego wyrażenia specyficznych źródeł dźwięku, a przy okazji wykorzystanie obrazu, który podkreśla i wzmacnia efekt wywołany przez muzykę zespołu.

Koncerty NMF są dynamicznym i potężnym doświadczeniem dźwiękowym nie ograniczonym tylko do słuchania. To również uczta dla oka, zwłaszcza wizualizacje (video i intensywna muzyka płynąca z rzeźb dźwiękowych), które akcentują i wzmacniają ich typowy sposób spostrzegania muzyki.

„Imprackage”, który zostanie zaprezentowany gdańskiej publiczności jest audio-wizualnym koncertem/ performance-em, opartym w dużej mierze na improwizacji. Każdy koncert jest inny i zależy od preferencji organizatorów, ilości użytego sprzętu, miejsca i okolicznosci. Improwizacja jest punktem początkowym koncertu, cała reszta jest nieprzewidywalna, choć nie w 100 %. Tylko część grupy będzie improwizowała przez cały czas trwania projektu. Ten performance to również doskonale zdefiniowana struktura przygotowana przez członków NMF – Marca Wroblewskiego i Geerta Feytonsa, po to by pozostali , w większości improwizujący goście mieli jakieś wytyczne. Użyta metoda tworzy „niewidzialny” podręcznik performance-u, który bazuje i zależy od natury pokazu, użytych środków i mediów.

Organizatorzy:
Kulturalny Kolektyw UG,
Akademickie Centrum Kultury UG

Partnerzy:
Nadbałtyckie Centrum Kultury