Panoptikum nr 9 (16) 2010 Dys(u)topie


Dys(u)topijne interwencje audiowizualne

Re/definicja pojęcia utopii nie była punktem wyjścia nowego numeru Panoptikum. W obliczu mnożenia się krewnych: dystopii, atopii, ekotopii, heterotopii logicznym projektem wydaje się prezentacja topo-grafii, implikacji procesu językowych przesunięć, zestawień, kontrpropozycji. Wychodząc z rdzenia 'miejsca’ każde na nowo neutralizuje lub odwraca relację z pozostałymi, negocjując jednocześnie swój związek z czasem i przestrzenią, uzyskując ostatecznie status miejsc sprzecznych czy nie-miejsc. Zerwanie z czasem tradycyjnym, otwarcie się na warstwy czasu, jego płynność bądź akumulację.
Impuls utopijny rządzi w zasadzie każdym wyobrażeniem przyszłości, w każdym wymiarze życia i kultury. Sam jednak ograniczany jest przez wyobrażenie, doświadczenie codzienności. Właśnie ta jego uniwersalna aktualność stwarza analogiczną dyspozycję refleksji nad samą kategorią utopii, a także jej poszczególnymi, osadzonymi w czasie i miejscu ucieleśnieniami, zaprzeczeniami. Jednocześnie dzisiejsze czasy, z wielu względów, o których mowa w zebranych tu tekstach, są czasem permanentnej zmiany, nieustannego kryzysu, ciągłej redefinicji porządku funkcjonowania człowieka, a nawet już nie tylko człowieka, ekotopie poszerzają przecież zakres odniesienia nowych projektów poza jego środowisko.
Utopia zawsze rozkwitała w okresach wielkich przełomów, gwałtownych przemian społecznych, politycznych i kulturowych. Nieprzypadkowo największy rozkwit utopii jako formy literackiej przypada na okres renesansu, w okresie przejściowym, kiedy stary porządek już nie funkcjonował, a nowy jeszcze się nie wyłonił: wymagał projektu, i to właśnie zadanie spełniać miała utopia – obok satyry najbardziej chyba z definicji uwikłany społecznie i politycznie gatunek. Nowy świat wymaga nowego społeczeństwa, nowe społeczeństwo – nowego obywatela: oto prosta droga do utopii.
Nieprzypadkowo wiek dwudziesty to królestwo dystopii: rozczarowania naturą ludzką, niemożliwością rewolucji lub potwornością jej ucieleśnienia. Choć każda utopia, od Platona począwszy, pragnie sprawiedliwości, to sprawiedliwość ta wcale nie musi oznaczać egalitaryzmu, a czasem wręcz przeciwnie, dokonać się może jedynie za cenę izolacji i wykluczenia, tak społecznie, jak i geograficznie. W tym znaczeniu każda utopia zawiera w sobie już potencjał dystopijny.
Autorzy tekstów ramowych dla numeru, David Rodowick i Elizabeth Grosz, przekraczają tradycyjne, motywowane etymologicznie, rozważania o utopii w kategoriach przestrzenno-geograficznych w stronę mówienia o utopii w kategoriach czasu: rozpatrują utopię w kategoriach potencjalności przyszłości w teraźniejszości. Utopia może stanowić początek lub koniec czasu, jednak u Grosz kojarzona jest raczej z pragnieniem zamrożenia czasu, u Rodowicka natomiast, z jego zawłaszczeniem. Obydwoje również odnoszą utopię do cielesności, odwrotne są jednak wektory ich rozważań, co wynikać może z biegunowo odmiennych przedmiotów zainteresowania: tam gdzie u Grosz mamy do czynienia z ucieleśnieniem w kontekście utopijnego zarządzania ciała i architektury, tam Rodowick pisze o cyfrowym odcieleśnieniu tak podmiotu, jak i obrazu.
W pewnym sensie każda teoria jest utopią: od Platona i jego państwa idealnego przez na wpół fikcyjne, na wpół naukowe opisy stanu natury i umowy społecznej, stanowiące przecież utopijne projekty nowego porządku po etykę, ekologię i teorię chaosu. Każda teoria stanowi w pewnym sensie projekt niemożliwego, przeskakujący ograniczoność natury ludzkiej, o ile taka istnieje, a sama nie jest ideą z gruntu utopijną. Teoria jest bowiem, jak utopia, abstrakcyjna i racjonalna. Dostrzeżenie złożoności dys(u)topijnej tematyki, 'wędrującego” zakresu pojęciowego czy potencjału utopijnego tkwiącego w samej teorii pozwala na nowo zainterweniować w kulturę audiowizualną. Utopijne parametry przynależeć będą już nie tylko do tradycyjnego instrumentarium kina fantastyczno-naukowego, bez wątpienia nadal stanowiącego najbardziej rozległe terytorium przedmiotowych konkretyzacji, ale negocjować będą też przedstawienia normatywnej seksualności, podmiotowości, strukturę konsumpcyjnego spojrzenia, środkowoeuropejskie kompleksy, a architekturę każą odczytywać w projekcie korporalnym. Właśnie w tekście Elizabeth Grosz, integrującym na łamach nowego numeru chyba największą liczbę etymologicznych wahnięć i przesunięć pojawia się i taka propozycja, według której utopia rozumiana jest jako tekst, któremu czytelnik nie jest w stanie nadać od razu jednego poprawnego znaczenia. W tych słowach ustala się też warunek i dyspozycja wielokrotnych, ponownych odczytań, polifonii i odrębności ujawniających się we wszystkich pozostałych artykułach publikowanych na naszych łamach.

 

Monika Bokiniec, Grażyna Świętochowska

 

Numer dofinansowany ze środków Miasta Gdańsk