Spotkanie z Krzysztofem Skokiem pt. Rowerem na Igrzyska

10 255 km samotnej wyprawy z Sopotu do Pekinu

10 lutego 2010 r.
godz. 18.00
aula 1.43
Wydział Filologiczny UG
Wita Stwosza 55

Czy mieliście kiedyś prawdziwe marzenie, takie, które nie daje wam spać po nocach, wędruje niczym cień, krok w krok za codziennością i kołacze do głowy kiedy szukacie wytchnienia?
Czy chcieliście czegoś tak bardzo, że oddaliście w zamian miesiące a może lata życia?
Czy poczuliście kiedyś ze świat może zmienić się z powodu Waszego pozornie nierealnego marzenia?

Krzysztof Skok chciał zobaczyć Chiny, być na Igrzyskach Olimpijskich, podróżować na rowerze i nie bał się zaryzykować, aby ten plan zrealizować. Poświecił wiele dla jednej idei: przeżyć przygodę, która nie będzie studenckim wygłupem, ale pełną pasji wyprawą po poznanie: ludzi, kultur, sportu i siebie. Swoje dokonania spisał w postaci pamiętnika, dzień po dniu przedstawiający jego obserwacje, odczucia, przygody. Czy warto przeczytać tę książkę? A czy chciałbyś poznać człowieka pełnego pasji, który miał prawdziwe marzenie?

Cytat wyprawy:
„Życie jest podobne do drogi pełnej zakrętów,
Widzimy tylko odcinek do kolejnego zakrętu,
Ale wiemy, że Bóg ogarnia wzrokiem całą drogę”.
A. Kner

Miał marzenie, ale żadnego doświadczenia w podróżowaniu rowerem. Wszyscy kręcili głową z politowaniem mówiąc: Do tej pory nawet 100 km nie przejechałeś jednego dnia, a teraz chcesz w cztery miesiące pokonać 10 tys. km.!” Ale był wytrwały, a z każdym dniem rosła grupa entuzjastów, która chciała mu pomóc w przygotowaniach. W 5 miesięcy znalazł sponsorów, przygotował kondycję fizyczną, a przede wszystkim nauczył się co to są sakwy i piasty. Zwolnił się z pracy i 8.04.2008 roku wyruszył z Sopotu na Igrzyska Olimpijskie do Pekinu. Podczas czteromiesięcznej podróży przeżył wspaniałą przygodę, doświadczył wiele wrażeń i nie zapomnianych chwil. Pokonał 10255 km, aby dotrzeć do celu. Na miejscu czekała go wspaniała nagroda – widział jak nasi reprezentanci zdobywają złote medale, był specjalnym gościem w Wiosce Olimpijskiej. Mógł do wracać kraju samolotem ze sportowcami, ale to było zbyt banalne. Wolał przedostać się do Władywostoku, aby stamtąd ruszyć w tygodniową podróż pociągiem kolei transsyberyjskiej do Moskwy.